Jak nie pisać bloga?

Tak więc raz na dwa lata człowiekowi się przypomina że ma bloczka i że fajnie by było coś napisać chociażby po to, żeby nagle, w którejś serwerowni zamrugało światełko i Google się zdziwiło że ma tu jeszcze coś do indeksowania i w ogóle, że żyję.

Żyję. I to jak 🙂

Ale stęskniłem się nieco za bloczkiem ponieważ jak zauważyłem, mój fejsbukowy profil zapełnił się hokejem przeplatanym z życzeniami urodzinowymi a tu jednakowoż pojawiały się lekko inne treści. Nie żeby z sensem, ale jednak. Mój bloczek jest w ogóle wyjątkowym miejscem chociażby przez sam fakt swojego istnienia, zważywszy, że od 2011 zostawiłem tu jedenaście postów. Jedenaście. Dziesięć plus jeden. Łącznie z tym.

Tak więc i tym razem nie obiecuję sobie zbyt wiele, bo żeby pisać trzeba jeszcze dysponować tak luksusowym towarem jak czas… więc w razie gdyby niniejszy, rozgrzewkowy post nie wzniecił huczącego ognia, a jedynie zatlił się nieśmiało i zgasł z cichym „pssst”, to do zobaczenia za dwa lata 😀